Katarzyna Rosicka-Jaczyńska była kobietą sukcesu: miała trójkę dzieci, ukochanego mężczyznę u swego boku, z powodzeniem kierowała agencją modelek Ars-media. Wiele osób mogło jej zazdrościć urody, niezależności, energii i skuteczności w dążeniu do wyznaczonego celu. W 2000 roku po raz pierwszy miała dziwne zachwianie równowagi. Nie przejęła się tym zbytnio, przypisując tę niedyspozycję przemęczeniu. Przecież często pracowała po godzinach, więc organizm miał prawo domagać się odpoczynku. Gdy bez powodu zaczęła przewracać się na ulicy, została skierowana na obserwację do szpitala. Lekarze długo nie potrafili zdiagnozować choroby, a Katarzyna z dnia na dzień traciła władzę nad swoim ciałem. Od 2003 roku musiała korzystać z wózka inwalidzkiego. Sama o sobie mówi, że stała się myślącym warzywem - jej mózg pracował jak dawniej, ale ciało stało się bezwładne. Nie mogła porozumiewać się z ludźmi, gdyż jej mowa stała się niezrozumiałym bełkotem. Postawiona w końcu przez lekarzy diagnoza brzmiała jak najgorszy wyrok. Katarzyna zachorowała na stwardnienie zanikowe boczne. W książce "Ołówek" Kasia opisała, jak uczyła się żyć z tą chorobą. Nigdy nie pytała Boga, dlaczego ją to właśnie spotkało. Nadal uważa, że życie zawsze jest cudem, a człowiek jest ołówkiem w ręku Boga (tak o sobie mówiła Matka Teresa z Kalkuty). Rozważania Kasi uświadamiają nam, że trzeba cieszyć się każdą chwilą. Czytając tę książkę dowiemy się też, z jakimi problemami muszą sobie radzić osoby sparaliżowane. Być może nauczymy się im pomagać. Kasia opracowała dla swoich opiekunów i najbliższych "instrukcję obsługi Kasi". Swoją książkę chora napisała na specjalnym komputerze ruchem gałek ocznych.