Życie doktor Stanisławy Drzewieckiej zawsze naznaczone było cierpieniem i samotnością. Jako dziecko musiała sama zajmować się ciężko chorą matką, gdyż ojciec nie potrafił podołać temu zadaniu i zostawił żonę i córkę w najtrudniejszym dla nich momencie. Po śmierci matki dla Stanisławy najważniejsza stała się praca w przychodni lekarskiej. Leczyła dzieci, z którymi nawiązywała serdeczne relacje. Zawsze marzyła o założeniu rodziny i posiadaniu własnych dzieci, ale nie udało się jej spotkać mężczyzny, który patrzyłby na świat tak jak ona. Gdy Stanisława skończyła 54 lata, dowiedziała się, że ma zaawansowane stadium raka. To była wstrząsająca wiadomość dla lekarki, która teraz znalazła się w roli pacjentki. Postanowiła nie załamywać się, ale na przekór diagnozie zrealizować swoje marzenie o wycieczce do Włoch. W Rzymie Stanisława była świadkiem wypadku. Mały chłopiec zsunął się z usypiska i uderzył głową o ostry głaz. Polska lekarka udzieliła mu pierwszej pomocy, dzięki czemu chłopiec przeżył. W podziękowaniu za pomoc dziadek chłopca obdarował Stanisławę bukietem kwiatów i zaprosił ją na lunch. I tak zaczyna się znajomość samotnej kobiety z mężczyzną, którego uczucia były często ranione przez najbliższych. Żeby nie zdradzać zbyt wielu szczegółów tej historii, ujawnię tylko, że Stanisława i Serge zakładają w Alzacji hospicjum dla dzieci chorych na raka.
Powieść powstała na podstawie prawdziwych wydarzeń z życia warszawskiej lekarki. Po raz pierwszy tekst powieści można było czytać w odcinkach w miesięczniku "List do Pani". Powieść była tam drukowana w latach 2003-2007 pod innym tytułem - "Światło na ścieżce mojej". Przesłanie książki można zawrzeć w zdaniu: "Życia nie powinno mierzyć się w latach, lecz w chwilach szczęścia"(s. 216).